Daleko od domu, w poszukiwaniu przygód ...
Rok 2014 był dla mnie rokiem nieprzewidywalnym i przede wszystkim wyjątkowym. Ukończyłam studia i była to najwyższa pora na rozpoczęcie dorosłego życia, lecz w głębi duszy czułam, że życie zawodowe czy osiedlenie się gdzieś na stałe nie da mi szczęścia dopóty, dopóki nie zrobię czegoś szalonego w moim życiu, więc sprzedałam co się dało sprzedać, resztę podrzuciłam rodzicom na przechowanie i kupiłam bilet w jedną stronę do Azji.
Czwarty
miesiąc mojej podróży dobiega końca a ja dalej nie posiadam
biletu powrotnego i muszę Ci się przyznać, że nigdy nie czułam się bardziej szczęśliwa! Podróżuję z plecakiem, bez większych planów i zbędnych
ograniczeń. Uwielbiam wolność, którą daje mi podróżowanie na własną rękę
oraz nieprzewidywalność tego, co przyniesie mi jutro.
Po tak długim czasie przebywania poza domem moja podróż przestała być już tylko podróżą i przekształciła się w pewnego rodzaju styl życia, a że mam za sobą tysiące przebytych kilometrów to i łatwo
o podróżniczy mętlik w głowie. Stąd pomysł na bloga, który pomoże mi
pozbierać wszystkie obserwacje w jedno miejsce, poukładać myśli i przy
okazji trochę powspominać.
Miles from home to dla mnie rodzaj pamiątki z podróży, ale też chęć dzielenia się przeżyciami i doświadczeniami. Dla rodziny, przyjaciół i znajomych, którzy niecierpliwie czekają na wieści to idealny rodzaj komunikacji. Dla pozostałych czytelników (jeśli się takowi pojawią) to miejsce, dzięki któremu będą mogli zweryfikować swoje plany podróżnicze, zaczerpnąć opinii oraz odnaleźć wiele porad i wskazówek na temat podróżowania i nie tylko.
Miles from home to dla mnie rodzaj pamiątki z podróży, ale też chęć dzielenia się przeżyciami i doświadczeniami. Dla rodziny, przyjaciół i znajomych, którzy niecierpliwie czekają na wieści to idealny rodzaj komunikacji. Dla pozostałych czytelników (jeśli się takowi pojawią) to miejsce, dzięki któremu będą mogli zweryfikować swoje plany podróżnicze, zaczerpnąć opinii oraz odnaleźć wiele porad i wskazówek na temat podróżowania i nie tylko.
A więc pełna energii i cała w skowronkach na samą myśl o blogu zabieram się do pracy!
świetnie, że w końcu zdecydowałaś się to zrobić Ola! czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg!
OdpowiedzUsuńWitam w blogerskim półświatku i życzę powodzenia :)
OdpowiedzUsuńWe mnie już masz wierną czytelniczkę i kolekcjonerkę pocztówkowych wspomnień z podróży :)
Super!! Ola jak najwiecej tych postow
OdpowiedzUsuńDobry wieczór :-)
OdpowiedzUsuńTwoja koleżanka z Kołobrzegu opowiadała mi o Tobie kilka lat temu:))) Czekam na wpisy z niecierpliwością sięgającą zenitu!
Pozdrawiam serdecznie
Talka.
Witaj w blogosferze! Marchevka Cie reklamuje więc będzie na pewno super:)
OdpowiedzUsuńBlog... Kojarzy mi się z wczesnymi czasami szkolnymi kiedy to każdy miał bloga, fajowe siostrzyczki i te sprawy;)
OdpowiedzUsuńAle ten to coś, robota pełną gębą!